Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 104.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rozstępowano się im jednak z poszanowaniem...
Kilkunastu Ugrów stało w dziwnych strojach jaskrawych z boku, niemców téż łacno było rozeznać można, po kroju sukien cienkich i frankijskich opończach, a strojach, których wiele, za Ottonów jeszcze, z Włoch poprzywożono.
Pomiędzy gośćmi gospodarzyli komornicy królewscy, stolnicy i podkomorzowie, wszyscy odznaczając się jednakiemi, ciężkiemi łańcuchami na szyjach, i laskami w ręku.
Całkiem osobno, w pierwszéj izbie stała królewska drużyna.
Tę składali mężowie w wojnach i życiu wyprobowani, a bywało ich zwykle dwunastu, którzy nad krajami dwunastą podległemi Bolesławowi zwierzchnictwo mieli czasu wojny i dozór czasu pokoju. Acz król sam władał, rządził i sądził — a nikt pod nim własnéj nie miał woli — dzielił się niemi władzą, a używał do rady. Oni mieli ucho pańskie, zaufanie jego, wiedzieli tajemnice drugim zakryte — oni i opat tyniecki, doradzca sumienia królewskiego, najbliżéj stali tronu.
Gdy u czterdziestu stołów codziennie zasiadali goście, których mieniał każdy ranek, a nigdy ich tu nie zabrakowało — w osobnéj izbie u pańskiego stołu, ci tylko dwunastu zasiadać mieli prawo; gdy Bolesław zawezwał ich do siebie.