Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 103.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dlaczegóż Olaf i Kanut lepsi nademnie być mają, a nawet Ugry niedawno ochrzczone?
Dzień już był wielki — król ruszył się z przed ognia, czekano nań bowiem na dworze. Opat Aron, nie odpowiedziawszy nic, pokłonił się i wyszedł krokiem powolnym do izb gościnnych, na których już wszyscy obcy i dwór był zgromadzony.
Ścisk wszędzie zastał ogromny.
Nadchodziła posłuchania i obiadu, naówczas rannego bardzo, godzina.
Wielki gmach, w którym stoły zastawiono dla mnogich gości, izby boczne — pełne były ludzi — widocznie przybyłych z rozmaitych stron i krajów. Poznać to było po stroju.
Większa część starszyzny miała na sobie kożuchy kosztowne, rozmaicie pookrywane i wyszywane; rycerstwo stawiło się w kaftanach grubych, łuskami żelaznemi naszywanych, służba pańska kręciła się w szatach jaskrawych i bramowanych złotem. Wśród tych najwspanialszych strojów i wykwintnéj odzieży zachodniéj, widać było i nader proste odzienie władyków i żupanów z głębi kraju, od krańców jego, z zapadłych gródków przybyłych... Na tych wieki przeszłe widać jeszcze było. Ci szli w kożuchach czarnych, w pasach wełnianych i skórzanych, z ladajakim i niepozornym starym orężem u boku, wcale się nie zdając o to troszczyć jak wyglądali.