Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Brühl tom 1 206.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale masz pan dowcip, ostre narzędzie, którém obronny niczego się możesz nie lękać...
— Tak, doskonałe narzędzie do robienia sobie nieprzyjaciół — dodał Watzdorf.
Chwilkę szli milczący, szambelan zdawał się namyślać.
— Nie miałem jeszcze sposobności powinszować Waszéj Ekscelencyi — odezwał się nagle.
— Czego? — odparł Brühl.
— Powszechnie mówią, że najgenialniejszemu z ministrów, przeznaczono najpiękniejszą pannę z naszego dworu?
Głos którym to mówił zdradzał takie uczucie, iż Brühl spojrzał nagle wpadając na myśl, że Watzdorf mógłby być tym, któremu piękna Frania serce oddała. Był to domysł a raczéj przeczucie: drgnął. Jeśli tak, rzekł w duchu, twórca medalu i kochanek przyszłéj mojéj żony, powinien się dostać w miejsce bezpieczne.
Lecz ani medal, ani pochwycone serce dowiedzionemi jeszcze nie były. Patrzeli na siebie uśmiechając się, ale z nienawiścią w oczach. Brühl im więcéj wstrętu miał do kogo, tém dlań czuł się w obowiązku być grzeczniejszym: nie darmo był ze szkoły Augusta Mocnego.
— W. Ekscelencya zbyt królewicza samym zostawiasz — odezwał się Watzdorf — hrabia Sułkowski ma wiele zajęcia, a Frosch, Storh i O. Guarini nie starczą...
Brühl znowu przybrał jak najwdzięczniejszy uśmiech znowu.
— Pan szambelan masz może słuszność, człowiekby chciał dla zasłużenia się tak dobremu panu, iść na wyprzodki choćby z Froschem i Storchem, ale trzeba téż starać się i o pozyskanie serca swéj narzeczonéj, o któréj pan wspomniałeś.
— Zdaje mi się że to zbyteczna troska — rzekł Watzdorf — po co temu serce, kto będzie miał rękę i resztę... to jest całą panią. Serce może zostawić komu innemu. Masz W. Eksce-