Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 2 080.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w biskupie szaty i dać mu na głowę czapkę o dwu rogach, a w rękę kij zakrzywiony — dopieroż z niego strojono żarty, a on się popisywał z bezwstydy..
Widząc że wolno obelgi miotać i bluzgać, ludzie téż gąb nie żałowali. Za każdém słowem dobitniejszém, ciżba śmiechem odpowiadała jak chórem.
Na tę zabawę, wśród któréj nikogo nieoszczędzano, natrafił Dobrogost, i właśnie się w tłum wmięszał, gdy mieszczanin Sroka, którego odziano w opończę wyszywaną, szłyk i łańcuch, na rycerstwo całe wydziwiał, żony ich i domy bezczeszcąc.
— Hej! — panku na Bużeninie! wołał pijany — a gdzie żonka twoja? — Wysoko poleciało białe ptasze — wysoko! — Siadło na złotéj jabłoni, a tyś goniąc za niém wlazł w błocko po kolana!
Krysta słuchając, twarz zakrywała zarumieniona, łzy się jéj w oczach kręciły. Wstyd jéj było po raz pierwszy może, być tak wziętéj na języki przy ludziach i w oczy — ale król, patrzał na nią śmiejąc się i jeszcze mówiącego podżegał.
— Hej panku Leliwo — ciągnął Sroka daléj, któremu król dolewać kazał. — Panku Leliwo! — z tobą gorzéj być może! — Król ci nie żonkę weźmie, bo stara i nie harna, ale siwą główkę, zetnie jak makówkę i każe zatknąć na płocie aby sobie przeschła..