Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 1 211.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lem iść na wojnę. Na wojnie pan nowe sobie kochanki zdobędzie, a o starych zapomni.
— Ej! wy jeszcze prędzéj o nas — byleśmy za wrotami byli — począł król. Kto was zna i wié? Albo bym ja ręczył że wy teraz jeszcze nie dumacie o swoim Mścisławie.
— A! królu, panie! krzyknęła Krysta głośno — ja, o nim! toć mnie za niego siłą mocą wydali! a czém on dla mnie był, chyba strachem! Jak go wspomnę jeszcze po mnie dreszcz przechodzi.
— A ludzie wciąż donoszą i gadają, że Krysta za mężem płacze.
— Ja? za nim! bodaj tak świat widzieli! zawołała Krysta — i plunęła gniewnie na podłogę. —
Niewidziała że przed chwilą z cicha się drzwi komory otwarły, a w nich przez dwóch parobków silnych trzymany i powrozami związany, stał mąż jéj, Mścisław wszystko widział, słuchał wszystkiego.
Tak król chciał.
Biedny człek odziany był jeszcze w tę samą prostą sukmanę, w jakiéj go wzięto, w brudnéj ciemnicy zwalała się ona i zszarzała.
Włosy miał słomy z barłogu pełne, twarz czarną i osmoloną, oczy w niéj tylko świeciły straszne.. Słuchał wyroku na siebie nie wydawszy jęku.
Krysta spostrzegłszy go teraz dopiéro, domyśliła się, poznała, i przerażona, z krzykiem rzu-