Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 1 191.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VI.



Chociaż wszystko dokoła srożyło się nań i wrzało niechęcią ku niemu, król wcale się nie zdawał widzieć tego, ani zważać na to. Życia na włos nie zmieniał, obyczaju się swego powszedniego nie wyrzekł, i naprawdę czy dla oczów ludzkich wesół się zdawał, jakby sobie lekceważył wszystko.
Nawet po rozmowie z biskupem, która go zrazu we wściekłość wprawiła, wprędce chmurę spędził z czoła, dworowi kazał się zabawiać huczno, tak, by i na zamku i poza wałami wesele słychać było, i żeby wszyscy wiedzieli, że około króla troski nie siedzą. Cześnicy i komornicy mieli przykazanie, aby dostarczali dworowi, czeladzi, drużynie, gościom, czegokolwiek zapragną.
Czasem mu się usta zcięły i czoło namarszczyło,