Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 1 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie śmiał nikt od dawna na gródek się rzucić, ani pokusić o jego zdobycie, tak za warowny uchodził. Przetrwał on największe w kraju burze, nie potrzebując się ani przerabiać ni zmieniać. Za Ziemomysła pono starym go już zwano, a mieszkali tu zawsze ludzie z rodu Jastrzębców, jako w gnieździe swojém.
Z tego gniazda jednego potoczyło się Jastrzębich gniazd mnóstwo po wszystkich ziemiach, gdyż plemię było rozrodzone bardzo i płodne, tak że nieraz ztąd po dwunastu braci, synów jednego ojca, w świat wędrowało.
A zwali się Jastrzębiami, Kaniowami, Kudbrzynami, Kobuzami, różnie, jak gdzie ptak się ów nazywał co im dał miano, i od posiadłości téż pobrali nazwy mnogie, choć zawołanie ich najpospolitsze było, Kaniowa, gdy na wojnę wici szły i ludzie się ściągali. Żył tu jeszcze teraz dziad tych Boleszczyców Jastrzębców, którycheśmy na dworze królewskim widzieli, sta lat pono dochodząc. Pamiętał on pierwszych królów, przeżył wszystko co te ziemie widziały i, dziad oślepły, z ręki sobie jeszcze władzy wydrzeć nie dawał. Synowie jego, wnuki, prawnuki, z gródka tego się rozbiegali po świecie, szukając szczęścia z orężem w ręku, rozsiadając się nad brzegami Wisły, Warty, Odry, Bugu; odumierały go żony, których miał kilka, córki powyprawiał, krom jednéj owdowiałéj a bezdzietnéj, co mu nazad pod dach