Strona:PL Józef Czechowicz-Dzień jak codzień 25.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na puszyste śniegowe stawy
padały dziurkami czerwone iskry

czytał się w ciemnościach węsząc jak zwierzę
nurt mruczał powiewem przeżyć
ale mąciłzagubiałkluczył

nie tak łatwo czytać siebie i nauczyć

a tembardziej że za okno wybiegał
patrzył na śnieg ziemię płaską
obłok jutrzni puszyste zero po lasach ją głaskał
za obłokiem księżyc jeszcze
semafor ale czego

kieszeń
notes
reflektorem wytrysły notowania giełdowe cyfry znaki

lilpop bank dyskontowy huta gryf starachowice

a i słońce wzeszło czerwoną ławicą

więc potem

na cały dzień przestał być tajemniczym ptakiem