Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom V 177.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się w téj głowie, puklami czarnych włosów pokrytéj i nazbyt rozwiniętéj w stosunku do wątłego ciała, które ją podtrzymywało.
— Czy dobrze sypiasz, moje dziecko? — zapytał Benassis.
— Tak, panie.
— Pokaż mi kolana.
Adzio, rumieniąc się, odwiązał podwiązkę i pokazał kolano, które lekarz starannie obmacał.
— Dobrze. A teraz mów, krzycz, krzycz mocno.
Adzio zaczął krzyczéć.
— Dosyć. Podaj mi ręce...
Chłopiec wyciągnął białe, miękkie jak u kobiety, błękitnawemi żyłkami zasnute ręce.
— W jakiém kolegium byłeś?
— Świętego Ludwika.
— Czy twój prowizor nie czytywał brewiarza po nocach ?
— Owszem, czytywał.
— Nie mogłeś więc zasypiać odrazu?
Adzio nie odpowiedział, ale Genestas odezwał się za to:
— Ten prowizor, to zacny ksiądz. On sam mi radził, abym chłopca z kolegium dla poratowania zdrowia odebrał.
— No! — rzekł Benassis, zatapiając przenikliwe spojrzenie w oczach Adzia. Jest jeszcze nadzieja! Zrobimy z niego człowieka. Będziem żyć razem, jak dwaj koledzy, mój chłopcze. Będziem wcześnie chodzić spać i wcześnie wstawać, jeździć konno. Tak, tak, komendancie; po kilku miesiącach nie poznasz swego syna. Gdy mu się żołądek naprawi, co przy odpowiedniém zastosowaniu mleka wkrótce nastąpić musi, wystaram mu się o pozwolenie na broń i polowanie, oddam go w ręce Butifera i będą obaj uganiać się za giemzami! Butifier będzie szczęśliwy! Ja go znam. Poprowadzi cię on, mój chłopcze, aż do Szwajcaryi, przez Alpy, po szczytach gór, po skałach, i za pół roku urośniesz na jakie ćwierć łokcia, będziesz rumiany, zdrów, silny i powrócisz do kolegium, aby się tam daléj kształcić i na człowieka wyrobić. Butifer jest uczciwym chłopcem; możemy mu powierzyć śmiało sumę potrzebną na opędzenie kosztów twoich podroży i polowań; odpowiedzialność, jaka na nim ciężyć będzie, utemperuje go choć na pół roku. Więc i on przy tém zyska.
Twarz Genestasa rozjaśniała się w miarę jak mówił lekarz.
— No, a teraz chodźmy na śniadanie. Gabrynia jest bardzo ciekawa zobaczyć cię — rzekł Benassis klepiąc zlekka policzki Adzia.
— Jakże więc? czy ma zagrożone piersi? — spytał Genestas odciągając lekarza na bok.