Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom V 105.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ralnéj, pociągającéj ku sobie nieprzepartym urokiem. Na pierwsze wejrzenie twarz ta mogła się wydać prawie szpetną, tak linie jéj były surowe i nieregularne. Nizki wzrost księdza Janvier, nadzwyczajna jego chudość, pochylona trochę postawa świadczyły o wielkiéj fizycznéj niemocy, ale w nieruchomych prawie rysach jego malował się ten głęboki, wewnętrzny, iście chrześcijański spokój, przebijała siła, jaką czystość duszy wyraża. Oczy, przez które patrzyło niebo, zdawały się być niewyczerpanemi ogniskami miłosierdzia przepełniającego mu serce. Giestykulował naturalnie i z umiarkowaniem, a ruchy jego miały w sobie coś z dziewiczéj skromności i prostoty. Widok księdza Janvier’a wzbudzał szacunek i niewyraźne pragnienie zawiązania z nim serdeczniejszego stosunku.
— A! panie merze! — rzekł z ukłonem, jakby uchylając się od pochwał Benassisa.
Dźwięk tego głosu do głębi wzruszył komendanta; te dwa nic nieznaczące słowa wymówione ustami nieznajomego księdza napełniły go religijną prawie zadumą.
— Proszę panów — rzekła Jacenta, wchodząc na sam środek salonu i zatrzymując się tam z ręką na biodrze — waza jest już na stole.
Benassis zaprosił gości do jadalnego pokoju, zwracając się do każdego zosobna dla uniknięcia zwykłych przy wejściu wzajemnych ustępstw pierwszeństwa; i wszyscy po wysłuchaniu „Benedicite“, odmówionego półgłosem przez proboszcza, zasiedli dokoła stołu. Zaściełający go śnieżnéj białości obrus był z téj w deseń wyrabianéj tkaniny, którą jeszcze za czasów Henryka IV wynaleźli dwaj bracia Graindorge i nazwisko jéj swoje, tak dobrze gospodyniom znane, nadali. Naczynia stołowe były z białego fajansu z błękitnemi brzeżkami, wybornie zachowane. Karafki miały ten starożytny ośmiokątny kształt, które w dzisiejszych czasach już tylko na prowincyi się spotyka. Trzonki nożów z rzeźbionego rogu wyobrażały dziwaczne jakieś postaci. Cała ta zastawa, nosząca na sobie ślady odwiecznéj wspaniałości, a mimo-to prawie nowa, harmonizowała z uprzejmością i swobodném obejściem pana domu. Genestas zwrócił zwłaszcza uwagę na pokrywę od wazy, ozdobioną wieńcem wypukło modelowanych, pięknie kolorowanych jarzyn, na sposób Bernarda Palissy, słynnego artysty XVI wieku. Samo zgromadzenie nie było pozbawione oryginalności: Męzkie, silne głowy Benassisa i Genestasa stanowiły piękną w swoim rodzaju sprzeczność z ascetyczną głową księdza Janvier, tak same jak młodzieńcza twarz notaryusza odbijała przy zwiędłych fizyognomiach sędziego pokoju i pana Cambon’a. Całe społeczeństwo uwydatniało się w tych rozmaitych postaciach jaśniejących zadowolnieniem z siebie,