Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 195.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zoficzne poglądy na ludzką naturę, które pozwalają mu postępować jak lichwiarz, jestem głęboko przekonany, że po-za kołem swoich interesów jest-to najuczciwszy i najdelikatniejszy człowiek w całym Paryżu. Są w nim niejako dwaj ludzie, jest on skąpcem i filozofem wielkim i nikczemnym. Gdybym umarł, zostawiając dzieci, zrobiłbym go ich opiekunem. Oto w jakiém świetle doświadczenie pokazało mi Gobsecka. Nie wiem nic o jego przeszłości. Był może korsarzem, może przebiegał świat cały, handlując brylantami albo ludźmi, kobietami albo tajemnicami stanu; ale przysięgam, że żadna ludzka istota nie była silniéj hartowaną i próbowaną od niego. W dniu, w którym spłaciłem mu resztę summy, jaką byłem mu dłużny, spytałem go nie bez pewnych omówień, z jakiego powodu kazał mi płacić tak ogromne procenta i dlaczego, chcąc uczynić przysługę, mnie swemu przyjacielowi nie uczynił jéj zupełną.
— Mój synu — odrzekł — uwolniłem cię od wdzięczności, pozwalając ci mniemać, żeś mi nic nie winien. To téż pozostaliśmy najlepszemi przyjaciołmi.
Ta odpowiedź tłómaczy człowieka lepiéj, niż wszystko inne.
— Powziąłem już nieodmienne postanowienie — rzekł hrabia. — Przygotuj pan akta przyznające Gobseckowi własność moich dóbr. Spuszczam się na pana jednego co do redakcyi kontra-rewersu, w którym on zezna, że ta sprzedaż jest symulacyjna i obowiąże się oddać ten majątek administrowany, jak on umie administrować, memu najstarszemu synowi, gdy ten dojdzie pełnoletności. Teraz, panie, muszę wyznać, iż lękałbym się miéć ten rewers u siebie; miłość mego syna do matki jest tak wielka, iż nie śmiałbym go jemu nigdy powierzyć. Czy mogę cię prosić, byś go miał u siebie? Wrazie śmierci Gobseck zapisałby panu mój majątek. Wszystko tym sposobem byłoby przewidziane.
Hrabia przez chwilę zamilkł i zdawał się strasznie pognębiony.
— Przebacz mi pan — wyrzekł — znowu jestem bardzo cierpiący i niespokojny o moje zdrowie. Zgryzoty zatruły mi życie i zmuszają mnie do ważnego kroku, jaki przedsiębiorę.
— Pozwól mi pan naprzód podziękować za położone we mnie zaufanie. Ale muszę je usprawiedliwić, zwracając pana uwagę, że tym sposobem wydziedziczasz pan zupełnie swoje... inne dzieci. One noszą pańskie nazwisko, a choćby były tylko dziećmi kobiety kochanéj niegdyś lubo dziś upadłéj, mają prawo do jakiegokolwiek sposobu utrzymania. Wyznaję, że nie przyjmę dowodu zaufania, jakim chcesz mnie pan zaszczycić, jeśli los ich nie będzie zapewniony.
Hrabia zadrżał gwałtownie, słysząc te słowa. Łzy stanęły mu w oczach, ścisnął mi rękę i rzekł:
— Nie znałem jeszcze pana w zupełności. Sprawiłeś mi pan