Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 181.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stóp do głowy. — Głupstwo — dodał znowu po chwili. — Wiele masz lat?
— Skończę za dziesięć dni lat dwadzieścia pięć, inaczéj niemógłbym wchodzić w interes.
— Słusznie.
— Więc cóż?
— Kto wie!
— Bo trzebaby działać prędko, inaczéj mogą podbić ceny.
— Przynieś mi jutro rano swoję metrykę, a pogadamy o twoich interesach, pomyślę o nich.
Nazajutrz o ósméj rano byłem u starca. Wziął urzędowy papier, włożył okulary, zakaszlał, splunął, obwinął się szczelniéj czarnym szlafrokiem i przeczytał akt od deski do deski. Potém złożył go, rozłożył znowu, spojrzał na mnie, kaszlnął jeszcze, poruszył się na krześle i rzekł:
— Będziemy się starali zrobić ten interes.
Zadrżałem.
— Kapitały przynoszą mi pięćdziesiąt, czasem sto dwieście, pięćset od sta.
Słysząc to pobladłem.
— Ale z powodu naszéj znajomości zadowolnię się dwunastu i pół procentami za czas...
Zawahał się.
— A więc tak, zadowolnię się trzynastu procentami rocznie, czy dobrze?
— Dobrze — odparłem.
— Ale jeśli to za wiele, broń-że się Grotiusie.
Nazywał mnie żartami Grotiusem.
— Żądając od ciebie trzynaście od sta, robię co do mnie należy, ty namyśl się, czy je możesz zapłacić; nie lubię ludzi, którzy się na wszystko zgadzają. No czy to za wiele?
— Nie — odparłem — będę musiał trochę więcej pracować.
— Co ci to szkodzi? — wyrzekł, rzucając mi przebiegłe spojrzenie — klienci zapłacą.
— Nie, na wszystkich dyabłów — zawołałem — to ja zapłacę, wolałbym sobie rękę uciąć, niż ludzi obdzierać.
— A więc dobranoc — odparł papa Gobseck — nic z interesu.
— Cóż to panu szkodzi, kiedy jest taksa na honorarya?
— Nie ma jéj na rozmaite tranzakcye, za odwleczenie terminów, za pogodzenie stron. Można wówczas rachować tysiąc franków a nawet sześć tysięcy franków, stosownie do ważności spraw, za konferencye, wizyty, projekta aktów, rachunki i gadaniny. Trzeba umiéć poszukiwać podobnych interesów. Zarekomenduję cię jako