Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 153.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poprzestaje zwykle towarzystwo? A potém czegóż świat nie przebacza starcom, skoro oni godzą się niknąć jak cienie i zadawalniają się wspomnieniami? Pani d’Aiglemont była wzorem chętnie przytaczanym rodzicom przez dzieci i świekrom przez zięciów. Wszakże ona oddała przed czasem cały majątek Moinie, cieszyła się szczęściem młodéj hrabiny i żyła jedynie dla niéj i przez nią. A jeśli jaki starzec, jaki wuj niedowierzający ganił jéj postępowanie, mówiąc:
— Pani d’Aiglemont zapewne pożałuje niedługo, że wyzuła się z całego majątku dla córki, bo jeśli nawet zna dobrze serce pani de Saint-Hereen, nie może być równie pewną postępowania zięcia; — to zagłuszał ich ogólny okrzyk zgrozy i pochwały sypiące się ze stron wszystkich na cześć Moiny.
— Trzeba oddać tę sprawiedliwość pani de Saint-Hereen — dowodziła młoda kobieta — że matka jéj nie znajduje koło siebie żadnéj zmiany. Pani d’Aiglemont ma cudny apartament, konie na zawołanie, i może jak dawniéj bywać i w świecie i gdzie chce tylko.
— Tak, byle nie na operze włoskiéj — odpowiadał pocichu stary pasorzyt, jeden z tych ludzi, którzy sądzą się w prawie wszystkim dokuczać językiem, pod pozorem niepodległości umysłu. — Oprócz ukochanego dziecka, margrabina lubi jedynie muzykę. W swoim czasie ślicznie śpiewała! ale ponieważ loża hrabiny jest zawsze zajęta przez świetną młodzież, a obecność matki zawadzałaby téj osóbce, mającéj już sławę skończonéj kokietki, ta woli nie bywać wcale na włoskiéj operze.
— Pani de Saint-Hereen — mówiła panna na wydaniu — wydaje dla matki najświetniejsze wieczory, ma salon, gdzie bywa cały Paryż.
— Tak salon, gdzie nikt nie zwraca najmniejszéj uwagi na margrabinę — odpowiadał pasorzyt.
— Tym sposobem pani d’Aiglemont nigdy nie jest samą — mówił młody człowiek, trzymając stronę młodych kobiet.
— Tak, rano kochana Moina śpi — ciągnął daléj pocichu stary spostrzegacz — o czwartéj, kochana Moina jest w Bulońskim lasku. Wieczór, kochana Moina jedzie na bal lub teatr... Prawda, iż pani d’Aiglemont może widywać córkę, gdy ta się ubiera lub w czasie obiadu, kiedy przypadkiem kochana Moina obiaduje w domu.
Nie dawniéj, jak ośm dni temu — mówił ciągłe nieubłagany pasożyt biorąc pod ramię nieśmiałego guwernera, który od bardzo niedawna gościł w domu gdzie się znajdowali obecnie — widziałem tę biedną matkę siedzącą smutną i osamotnioną przy kominku. — Co pani jest — zapytałem. — Spojrzała na mnie z uśmiechem, ale widziałem dobrze, iż płakała. — Myślałam właśnie — odparła — jak to dziwno być saméj, kiedy się miało pięcioro dzieci. Ale taki już