Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 152.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Starą kobietą była margrabina d’Aiglemont, matka pani de Saint-Hereen, do któréj ten piękny pałac należał. Margrabina oddała go córce wraz z całym majątkiem, wymawiając sobie jedynie pensyą dożywotnią. Hrabina Moina de Saint-Hereen była najmłodszém dziecięciem pani d’Alglemont[1], a margrabina poświęciła wszystko, by wydać ją za potomka jednéj z najznakomitszych rodzin we Francyi. Było-to rzeczą naturalną, straciła jednego po drugim dwóch synów, jeden Gustaw margrabia d’Aiglemont umarł na cholerę, drugi Abel, zginął pod Konstantyną. Gustaw zostawił wdowę i dzieci. Ale słaba miłość, jaką pani d’Aiglemont miała dla synów, zmniejszyła się jeszcze przechodząc na wnuków. To téż była bardzo grzeczną dla młodéj pani d’Aiglemont, ale stosunek ten nie przekraczał powierzchownych oznak nakazanych dobrym smakiem i obyczajem towarzyskim. Ponieważ stosunki majątkowe zmarłych dzieci były doskonale urządzone, margrabina oddała ukochanéj Moinie wszystkie swoje oszczędności i swój osobisty majątek.
Moina, śliczna i zachwycająca od dzieciństwa, była zawsze ze strony pani d’Aiglemont przedmiotem ukochania mimowolnego u wielu matek, które często zdaje się niepodobném do wytłómaczenia, lub téż według pilniejszych badaczy tłómaczy się aż nadto dobrze. Cudna twarzyczka Moiny, dźwięk jéj głosu, jéj ruchy, chód, wyraz całéj postaci, wszystko to budziło w margrabinie najtkliwsze wrażenia mogące poruszyć i radować serce macierzyńskie. Pierwiastek jéj życia w obecnéj chwili w dniach minionych i w przyszłości wreszcie, tkwił w téj młodéj kobiecie, któréj oddała wszystkie skarby swojego serca. Moina przeżyła szczęśliwie czworo innych dzieci starszych od siebie. Pani d’Aiglemont, tak mówili ludzie światowi, straciła w najnieszczęśliwszy sposób śliczną córkę, któréj los był prawie nieznany, i pięcioletniego chłopczyka jakąś dziwną katastrofą. Margrabina zapewne widziała wolę nieba w tém, że los oszczędził jéj najpiękniejszą córkę, i święciła tylko słabe wspomnienie zmarłym przedwcześnie dzieciom, a grobowce jéj serca, nakształt mogił wysypanych w polu dla poległych, porosły kwiatami.

Świat wprawdzie mógł od niéj żądać surowego rachunku z powodów tego zapomnienia i téj wyłącznéj miłości, ale świat paryzki uniesiony jest takim strumieniem wypadków, mód, nowych idei, że całe życie przeszłe pani d’Aiglemont było zupełnie zapomniane. — Nikt nie mógł jéj obwiniać o chłód i niepamięć, bo te nie obchodziły nikogo, gdy przeciwnie jéj wielka miłość dla Moiny zajmowała wszystkich i miała cały urok przesądu. Zresztą margrabina mało bywała w świecie, a ci wszyscy, którzy ją znali, widzieli, że była dobra, łagodna, pobożna i pobłażająca. Czyż nie trzebaby mieć jakiegoś szczególnego interesu, by zaglądać po-za te pozory, na których

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – d’Aiglemont.