Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 140.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po dokonanym wyborze kanonierzy pochwycili skazanych i bez żadnéj ceremonii rzucali ich w morze. Korsarze spoglądali ciekawie na rozmaite sposoby, jakiemi ci ludzie padali, na ich wyraz i ostatnie męczarnie; ale twarze ich nie zdradzały ani urągania, ani zdziwienia, ani litości. Był-to dla nich widok codzienny, do którego przywykli. Starsi z daleko większém zajęciem i ponurym uśmiechem spoglądali na baryłki piastrów ułożone pod wielkim masztem.
Generał i kapitan Gomez, siedząc obadwaj na pakunku, w milczeniu naradzali się wzrokiem osłupiałym. Wkrótce z załogi Świętego Ferdynanda oni jedni zostali żywi, oprócz siedmiu majtków hiszpańskich wybranych przez szpiegów korsarza, którzy szybko przeistoczyli się na korsarzy.
— Co za okropni zbrodniarze — zawołał nagle generał, w którym szlachetne oburzenie zagłuszyło boleść i rozwagę.
— Są posłuszni konieczności — odparł zimno Gomez. — Gdybyś pan gdzie spotkał jednego z tych ludzi, czyżbyś go nie zabił bez namysłu...
— Kapitanie — wyrzekł wówczas porucznik do Hiszpana — Paryżanin słyszał o tobie, jesteś podobno jedynym człowiekiem znającym dobrze niebezpieczne regiony Antyllów i brzegi Brazylii. Czy chcesz pan?...
Kapitan przerwał mowę oficera wykrzykiem pogardy i odparł:
— Umrę jako żeglarz, jako wierny Hiszpan, jako chrześcijanin. Czy słyszysz?..
— A więc na morze! — krzyknął młody człowiek.
Na ten rozkaz dwóch kanonierów pochwyciło Gomeza.
— Jesteście nikczemnicy — zawołał generał, zatrzymując dwóch korsarzy.
— Nie gniewaj się, mój stary — wyrzekł porucznik. — Jeśli twoja czerwona wstążeczka robi pewne wrażenie na naszym kapitanie, ja z niéj drwię... Rozmówimy się i my z sobą niedługo.
W téj chwili głuchy plusk, do którego nie domieszał się żaden okrzyk, dał do zrozumienia generałowi, iż rzeczywiście dzielny Gomez umarł jak marynarz.
— Mój majątek albo śmierć — zawołał wówczas porwany bezmyślnym wybuchem wściekłości.
— A, teraz jesteś rozsądny przynajmniéj, — wyrzekł śmiejąc się korsarz, — tym sposobem możesz być pewnym, że zawsze coś od nas otrzymasz.
Na znak dany przez niego dwóch ludzi zbliżyło się do Francuza i chciało mu związać nogi; ale on uderzył ich niespodzianie i ruchem, którego nikt się nie spodziewał, wydarłszy porucznikowi pa-