Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 111.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dolina potoku — odparł Gustaw niechętnie.
— Na honor — zawołał rejent — autorzy dzisiejsi nie wiedzą już co wymyślić, Dolina potoku, to istne waryactwo. Dlaczego nie powiedziéć Potok w dolinie, bo przecież nie każda dolina ma potok; autorzy pisząc Potok w dolinie wypowiedzieliby rzecz jasno, wyraźnie, prosto, zrozumiale. Ale dajmy temu pokój. Ciekawym téż jaki dramat może miéć miejsce w potoku i w dolinie? Odpowiedzą mi może, iż główny urok podobnych sztuk stanowią dekoracye, a stosownie do tytułu tutaj powinny być one bardzo piękne. — Czyś się dobrze bawił maleńki? — dodał, siadając przed dzieckiem.
W chwili gdy rejent zapytywał, jaki dramat może miéć miejsce w głębi potoku, córka margrabiny odwróciła się zwolna i płakała. Matka jednak była tak silnie zajęta własną przykrością, że nie zauważyła tego jéj ruchu.
— O tak! bawiłem się bardzo dobrze — odparło dziecko. — Był na scenie taki ładny chłopczyk, sam na świecie, bo jego tata nie mógł zostać jego ojcem. I właśnie kiedy przechodził przez most rzucony nad potokiem, taki wielki brzydki brodaty człowiek rzucił go w wodę. Helenka wówczas zaczęła płakać, szlochać; cała sala wołała na nas i ojciec wyprowadził nas prędko, prędko...
Pan de Vandenesse i margrabina byli oboje bez głosu, dotknięci boleścią, która odjęła im władzę myślenia i działania.
— Gustawie, cichoż bądź — zawołał generał. — Zakazałem ci mówić o tém, co się stało w teatrze, ty się już zapomniałeś.
— Niech mu pan daruje, panie margrabio — zawołał rejent — to moja wina, żem go zapytywał; ale nie mogłem wiedziéć doniosłości...
— Powinien był nie odpowiadać — odparł ojciec patrząc ozięble na syna.
Powód nagłego powrotu dzieci i ojca zdawał się teraz dobrze wiadomy i dyplomacie i margrabinie. Matka spojrzała na córkę, zobaczyła ją całą we łzach i wstała, żeby pójść do niéj; ale wówczas twarz jéj przybrała wyraz niczém nieubłaganéj surowości.
— Dość tego, Heleno — wyrzekła — idź osusz twoje łzy w buduarze.
— Cóż ona zrobiła, ta biedna mała? — powiedział znowu rejent, usiłując uspokoić zarazem gniew matki i płacz córki. — Jest tak ładną, że musi to być najgrzeczniejsze dziecko na świecie. Jestem pewien, że sprawia ona pani same pociechy. Nieprawdaż moja mała?
Helena cała drżąca spojrzała na matkę ocierając oczy, starała się uspokoić, ułożyć twarz przynajmniéj i uciekła do buduaru.
— Z pewnością — mówił daléj rejent — pani jest tak dobrą mat-