Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 047.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

logiki i wierności zadał kłam przepowiedni teścia, który utrzymywał, że zięć jego pozostanie zawsze pułkownikiem.
Za drugim powrotem pan d’Aiglemont mianowany generał-lejtnantem i powrócony do tytułu margrabiego zapragnął zostać parem, przejął się więc zasadami i polityką Konserwatora, otoczył się tajemniczością, która nic nie kryła, stał się poważnym, pytającym, małomównym, został okrzyczany jako człowiek głęboki. Zasłaniał się formułami grzeczności, pamiętał i umiał powtarzać gotowe frazeza, które wyrabiają się w Paryżu jakby na to, żeby dać poznać głupcom za pomocą téj obiegowéj monety znaczenie wielkich idei i wielkich faktów, tym sposobem zaczął wkrótce uchodzić w świecie za człowieka ze smakiem i nauką. Uparty w uprzedzeniach arystokratycznych był sławiony jako posiadający piękny charakter. Jeśli zaś przypadkiem stawał się niedbały i wesoły jak niegdyś, wówczas jego niepomyślnym frazesom nadawano tajemnicze znaczenie dyplomatyczne, jakie nigdy nie postało w jego myśli.
— Och! on mówi to tylko, co chce powiedziéć — twierdzili nieraz bardzo zacni ludzie.
Dodatnie strony były mu równie pożyteczne jak wady. Odwaga nadawała mu sławę wojenną, któréj nigdy na szwank nie naraził nie mając naczelnego dowództwa. Rysy jego zdawały się odbijać umysł męzki i szeroki, a twarz ta była kłamstwem jedynie w oczach żony. Słysząc, jak wszyscy oddawali sprawiedliwość jego przyprawnym talentom, margrabia d’Aiglemont sam uwierzył w końcu, że jest jednym z najznakomitszych ludzi ówczesnego dworu, gdzie dzięki powierzchowności umiał się podobać i gdzie jego papiery wartościowe były przyjęte bez sprawdzenia.
Jednakże pan d’Aiglemont był skromnym w domu, czuł instynktownie wyższość żony, jakkolwiek ona była tak młodą, i z tego poszanowania powstała tajemna władza, któréj ciężar choć niechętnie margrabina przyjąć musiała. Jako doradczyni męża ona kierowała jego czynami i fortuną. Ten wpływ przeciwny naturze był dla niéj źródłem wielu zmartwień ukrytych w głębi serca. Naprzód delikatny instynkt niewieści mówił jéj, że jest daleko chlubniéj słuchać człowieka zdolnego niż prowadzić niedołęgę, i że młoda małżonka zmuszona myśléć i działać za męża, nie jest ani kobietą ani mężczyzną, wyrzeka się wdzięku płci swojéj zatracając jéj charakter, a nie osięga żadnego z przywilejów, które nasze prawa zapewniły silniejszym.
Byt jéj sam wydawał się szyderstwem. Była zmuszona czcić puste bożyszcze, protegować swego protektora a jako zapłatę za to nieustanne poświęcenie, ten, co był jego celem, rzucał jéj jedynie samolubną miłość małżeńską, widział w niéj jedynie kobietę i nie raczył