Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 170.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oto i wszystko. Zdaje ci się, żeś wielki, a w rzeczy saméj jesteś mały. Żądasz nieskończenie więcéj... (A! — wyrzekła, pochwyciwszy wyraz namiętności we wzroku Eugieniusza), a drożysz się o lada głupstwo. Jeżeli mnie nie kochasz, o! w takim razie nie powinieneś przyjmować. Jedno słowo los mój rozstrzyga. Mów pan! Mój ojcze, choć ty postaraj się go przekonać — dodała po chwili, zwracając się do ojca. Czy on sądzi, że ja jestem mniéj drażliwa od niego, gdy chodzi o nasz honor?
Ojciec Goriot słuchał téj wdzięcznéj sprzeczki z posągowym uśmiechem.
— Dziecko — poczęła znowu chwytając dłoń Eugieniusza — spotykasz na progu życia zaporę, któréj wielu ludzi przebyć nie może, i cofasz się, gdy ręka kobiety chce ci ją otworzyć! Ale ty będziesz szczęśliwy w życiu, masz świetną przyszłość przed sobą, powodzenie wyryte jest na twém piękném czole. Czyż wówczas nie będziesz mógł oddać mi tego, co ci dziś pożyczam? Wszak za dawnych czasów dama dawała swemu rycerzowi zbroję, miecz, hełm, kolczugę i konia, żeby rycerz mógł iść na turnieje walczyć w jéj imieniu. Otóż, Eugieniuszu, to co ja ci daję, jest bronią naszéj epoki, narzędziem, bez którego nie obejdzie się człowiek pragnący stać się czémkolwiek na świecie. Wyobrażam sobie, że stodoła, w któréj mieszkasz obecnie, musi być piękna, bo pewnie przypomina pokój mego ojca. No cóż, nie będziemy dziś jedli obiadu? Czy pragniesz mię zasmucić? odpowiedz przecie — mówiła wstrząsając go za rękę. Mój Boże! przekonaj go, tatku, albo pójdę ztąd i nigdy już nie będę się z nim widziała.
— Ja cię przekonam — rzekł ojciec Goriot, budząc się z zachwycenia. Powiedz mi, kochany panie Eugieniuszu, wszak będziesz pożyczał pieniądze u żydów?
— Zmuszony jestem — powiedział student.
— Dobrze, trzymam za słowo — począł stary, wyjmując z kieszeni pugilares wytarty i zniszczony. Ja stałem się żydem i zapłaciłem wszystkim dostawcom. Nie winieneś ani grosza za wszystko, co się tutaj znajduje. Nie tak-to wielka suma, najwyżéj pięć tysięcy franków. Otóż, pożyczam ci te pieniądze. Nie odmówisz mi, ja-m przecie nie kobieta. Napiszesz rewers na jakim świstku, a z czasem uiścisz mi się z długu.
Łzy zakręciły się w oczach Eugieniusza i Delfiny; oboje spojrzeli po sobie ze zdumieniem, poczém student pochwycił dłoń starego i ścisnął ją gorąco.
— No cóż! czy nie jesteście memi dziećmi? — rzekł ojciec Goriot.