Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 075.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

większość studentów i odkładał naukę do chwili, gdy się egzamina zbliżać będą. Postanowił zbierać notatki z drugiego i trzeciego kursu, a potém, w ostatniéj chwili, wyuczyć się prawa gruntownie. Tymczasem przez piętnaście swobodnych miesięcy mógł pływać po oceanie Paryża, bawić się w miłość lub zajmować się połowem bogactwa. W ciągu tego tygodnia dwa razy widział panią de Beauséant, do któréj szedł w chwili, gdy powóz markiza d’Adjuda wyjeżdżał za bramę. Sławna ta piękność, znana jako najpoetyczniesza postać na przedmieściu Saint-Germain, odniosła jeszcze kilkodniowe zwycięztwo i powstrzymała na czas jakiś małżeństwo panny de Rochefide i markiza d’Adjuda-Pinto. Lecz zagrożona utratą szczęścia była ostatniemi czasy bardziéj namiętna niż zwykle i przyśpieszyła znowu ostateczną katastrofę.
Markiz d’Adjuda i Rochefidowie uważali tę sprzeczkę i zgodę jako okoliczność bardzo pomyślną, spodziewali się bowiem, że pani de Beauséant oswoi się tymczasem z myślą o małżeństwie i wyrzecze się dni szczęśliwych, poświęcając je przyszłości przewidzianéj w życiu mężczyzny. Pomimo najuroczystszych obietnic, ponawianych codziennie, pan d’Adjuda grał komedyą a wice-hrabina chętnie pozwalała się oszukiwać. „Woli staczać się po schodach, niż odważnie oknem wyskoczyć,“ powiadała o niéj najlepsza przyjaciółka, księżna Langeais.
Pomimo to wszystko ostatnie połyski jaśniały dość długo i wice-hrabina bawiła w Paryżu, otaczając opieką młodego krewniaka, ku któremu powzięła zabobonne jakieś przywiązanie. Eugieniusz okazał jéj przyjaźń i uczucie w takiéj chwili, kiedy kobieta w nikim nie widzi litości szczeréj, współczucia prawdziwego. Jeżeli słyszy słówko miodowe, to przekonana jest, że zawdzięcza je tylko wyrachowaniu.
Eugieniusz chciał dobrze poznać grunt, nim się zdecydował wylądować w domu de Nucingen, zaczął więc badać przeszłość ojca Goriot i zebrał wskazówki, które mniéj więcéj w ten sposób streścić się dadzą. Jan Joachim Goriot był przed rewolucyą prostym robotnikiem w fabryce makaronu. Zręczny, oszczędny i przedsiębierczy, został następcą swego pana, który padł ofiarą pierwszego rozruchu w roku 1789. Goriot założył swą fabrykę przy ulicy de la Jussienne, w bliskości rynku zbożowego i miał tyle zdrowego rozumu, że przyjął urząd naczelnika sekcyi, przez co zyskał dla swego handlu protekcyą osób najbardziéj wpływowych w groźnym owym czasie.
Źródłem bogactwa stał się dla niego ów głód prawdziwy czy zmyślony, wskutek którego cena zboża podniosła się okrutnie w Paryżu. Naród zabijał się u drzwi piekarzy, a wybrani szli sobie swobodnie kupować makaron włoski u kupców korzennych. W owym roku