Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 332.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bym miłował ich wszystkich, czemu w swojej wszechmocy nie dał im kształtu naprzykład Niobidów, których na Palatynie widziałeś? Kto kocha piękność, dlatego samego nie może kochać brzydoty. Inna rzecz nie wierzyć w naszych bogów, ale miłować ich można, jak miłowali ich Fidiasz i Praksiteles, i Miron, i Skopas, i Liziasz.
Gdybym nawet chciał iść tam, gdzie mnie prowadzisz, nie mogę. Że zaś nie chcę, a więc po dwakroć nie mogę. Ty wierzysz, jak Paweł z Tarsu, że kiedyś, z drugiej strony Styksu, na jakichś Polach Elizejskich będziecie widzieli waszego Chrystusa. Dobrze! Niech ci sam wówczas powie, czyby mnie przyjął z mojemi gemmami, z moją wazą myrreńską i z wydaniami od Soziuszów, i z moją Złotowłosą. Na myśl o tem śmiać mi się chce, mój drogi, boć przecie nawet i Paweł z Tarsu mówił mi, że dla Chrystusa trzeba się wyrzec różanych wieńców, uczt i rozkoszy. Wprawdzie mi inne obiecywał szczęście, alem mu odrzekł, żem na takie inne zastary i że różami zawsze będą się cieszyły oczy moje, a woń fijołków także mi zawsze milszą będzie, niż woń brudnego „bliźniego“ z Subury.
To są przyczyny, dla których wasze szczęście nie dla mnie. Lecz jest prócz tego jeszcze jedna, którąm ci schował naostatek. Oto mnie woła Thanatos. Dla was poczyna się świt życia, a dla mnie