Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 272.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I postanowił spróbować ostatniego środka.
Jakoż na uczcie u Nerwy Cezar sam zażądał, by Petroniusz spoczął naprzeciw niego, chciał bowiem rozmawiać z nim o Achai i o miastach, w których mógłby z widokami największego powodzenia wystąpić. Chodziło mu najbardziej o Ateńczyków, których się bał. Inni augustianie słuchali tej rozmowy ze skupieniem, aby, pochwytawszy okruszyny zdań Petroniusza, podawać je później za swoje własne.
— Zdaje mi się, żem dotąd nie żył — rzekł Nero — i że narodzę się dopiero w Grecyi.
— Narodzisz się dla nowej sławy i nieśmiertelności — odrzekł Petroniusz.
— Ufam, że tak się stanie i że Apollo nie okaże się zazdrosnym. Jeśli wrócę z tryumfem, ofiaruję mu hekatombę, jakiej żaden bóg nie miał dotąd.
Scewinus począł powtarzać wiersz Horacyusza:

„Sic te diva potens Cypri
sic fratres Helenae, lucida sidera,
ventorumque regat Pater...“ [1]

— Okręt stoi już w Neapolis — rzekł Cezar. — Chciałbym wyjechać choćby jutro.
Na to Petroniusz podniósł się i, patrząc wprost w oczy Nerona, rzekł:
— Pozwolisz, boski, że wpierw wyprawię ucztę weselną, na którą ciebie przed innymi zaproszę.

  1. Niech Cię prowadzi potężna bogini Cypru i bracia Heleny, gwiazdy świetne i Ojciec wichrów... (Przyp. Red.).