Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 247.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Glauka i że oczy jego patrzą nań jeszcze ciągle, i chował się przed światłem. Wreszcie jednak wyszedł z cienia i mimowoli, jakby party jakąś nieznaną siłą, począł kierować się ku fontannie, przy której oddał ducha Glaukos.
Wtem jakaś ręka dotknęła jego ramienia.
Starzec odwrócił się i, widząc przed sobą nieznaną postać, zawołał z przerażeniem:
— Kto tam! Ktoś ty jest?
— Apostoł, Paweł z Tarsu.
— Jam przeklęty!... Czego chcesz?
A Apostoł odrzekł:
— Chcę cię zbawić.
Chilo oparł się o drzewo.
Nogi chwiały się pod nim i ramiona zwisły mu wzdłuż ciała.
— Dla mnie nie masz zbawienia! — rzekł głucho.
— Zali słyszałeś, że Bóg przebaczył żałującemu łotrowi na krzyżu? — zapytał Paweł.
— Zali wiesz, com ja uczynił?
— Widziałem boleść twoją i słyszałem, jakoś dał świadectwo prawdzie.
— O Panie!!...
— I gdy sługa Chrystusów przebaczył ci w godzinie męki i śmierci, jakżeby ci Chrystus nie miał przebaczyć?
A Chilo chwycił rękoma głowę, jak w obłąkaniu:
— Przebaczenie! dla mnie przebaczenie!