Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 111.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pomoc, nie szczędząc i jemu i innym zarówno obietnic, jak pieniędzy.
Lecz wszystkie te usiłowania pozostały bez skutku. Seneka, niepewny własnego jutra, począł mu przekładać, że chrześcijanie, jeśli nawet istotnie nie spalili Rzymu, powinni być wytępieni dla jego dobra, słowem: usprawiedliwiał przyszłą rzeź racyą stanu. Terpnos i Diodor wzięli pieniądze i nie uczynili w zamian nic. Vatiniusz doniósł Cezarowi, że usiłowano go przekupić, jeden tylko Aliturus, który z początku wrogo usposobiony dla chrześcijan, żałował ich obecnie, ośmielił się wspomnieć Cezarowi o uwięzionej dziewczynie i prosić za nią, lecz nie otrzymał nic, prócz odpowiedzi:
— Zali mniemasz, że mniejszą mam duszę, niż Brutus, który dla dobra Rzymu nie oszczędził własnych synów?
I gdy powtórzył tę odpowiedź Petroniuszowi, ten rzekł:
— Skoro znalazł porównanie z Brutusem, to niema już ratunku.
Żal mu jednak było Viniciusza i brał go strach, czy on nie targnie się na własne życie. „Teraz — mówił sobie — podtrzymują go jeszcze zabiegi, które czyni dla jej ratunku, jej widok i sama męka, lecz gdy wszystkie sposoby zawiodą i zgaśnie ostatnia iskra nadziei, na Kastora! on jej nie przeżyje i rzuci się na miecz“. Petroniusz pojmował nawet lepiej, że można tak skończyć, niż, że można tak