Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 308.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o zbiegłą zakładniczkę Cezara, w ostatnim zaś razie Viniciusz da się poznać wigilom i wezwie ich pomocy.
Ursus wchodził już prawie do domku, gdy szelest kroków zwrócił jego uwagę, więc przystanął, a ujrzawszy dwóch ludzi, złożył sito na balustradzie i zawrócił ku nim.
— A czego tu szukacie? — spytał.
— Ciebie! — odparł Viniciusz.
Poczem, zwróciwszy się do Krotona, zawołał prędkim, cichym głosem:
— Zabij!
Kroto rzucił się jak tygrys i w jednej chwili, zanim Lyg zdołał się opamiętać lub rozpoznać nieprzyjaciół, chwycił go w swoje stalowe ramiona.
Lecz Viniciusz zbyt był pewien jego nadludzkiej siły, by czekać na koniec walki, więc, pominąwszy ich, skoczył ku drzwiom domku, pchnął je i znalazł się w ciemnej nieco izbie, rozświeconej jednak przez ogień palący się na kominie. Blask tego płomienia padał wprost na twarz Lygii. Drugą osobą, siedzącą przy ognisku, był ów starzec, który towarzyszył dziewczynie i Ursusowi w drodze z Ostrianum.
Viniciusz wpadł tak nagle, że, zanim Lygia mogła go rozpoznać, chwycił ją wpół i, uniósłszy w górę, rzucił się znów ku drzwiom. Starzec zdołał mu je wprawdzie zastąpić, lecz on, przycisnąwszy dziewczynę jednem ramieniem do piersi, odtrącił go drugą wolną ręką. Kaptur spadł mu z głowy