Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 247.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trze węża, zanim go Cezar wysłucha, kto go zgładzi, kto obroni przed zgubą braci i wiarę w Chrystusa?
A Urban, który siedział dotąd na kamiennej cembrowinie, powstał nagle i rzekł:
— Ja to uczynię, ojcze.
Chilon powstał również, przez chwilę patrzył na twarz robotnika, oświeconą blaskiem księżyca, poczem, wyciągnąwszy ramię, położył zwolna dłoń na jego głowie.
— Idź między chrześcijan — rzekł uroczyście — idź do domów modlitwy i pytaj braci o Glauka, lekarza, a gdy ci go wskażą, wówczas, w imię Chrystusa, zabij!..
— O Glauka?... — powtórzył robotnik, jakby chcąc utwierdzić sobie w pamięci to imię.
— Znasz-li go?
— Nie, nie znam. Chrześcijan jest tysiące w całym Rzymie i nie wszyscy się znają. Ale jutro w Ostrianum zbiorą się w nocy bracia i siostry, co do jednej duszy, albowiem przybył Wielki Apostoł Chrystusowy, który tam będzie nauczał, i tam bracia wskażą mi Glauka.
— W Ostrianum? — spytał Chilo. — Wszak to za bramami miasta. Bracia i wszystkie siostry? w nocy? za bramami w Ostrianum?
— Tak, ojcze. To jest nasz cmentarz, między Via Salaria a Nomentana. Zali ci niewiadomo, że tam będzie nauczał Wielki Apostoł?