Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 237.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A czy przyjdzie? — spytała cichutko Lula.
— Przyjdzie. Biedak on chorował... pewno z tęsknoty. Nie rozumiałam, co znaczyło, że pan Adam nie chciał powiedzieć, dlaczego go niema — teraz rozumiem: Szwarc mu zabronił — nie chciał ciebie przestraszać.
— Ja myślę, że nie chciał przeszkadzać Pełskiemu... Taki niedobry!
— A cóż Pełski?
— Właśnie miałam ci powiedzieć: oświadczył mi się dzisiaj.
— I cóż?
— Odmówiłam, Malinko.
Chwilę trwało milczenie.
— Nie chał nawet przyjąć ręki, którą mu podałam na pożegnanie, ale czyż mogłam inaczej uczynić, Malinko? Wiem, że postępowałam z nim bardzo niedobrze, o, bardzo niedobrze! ale czy mogłam zrobić inaczej? Ja go nie kocham.
— Lepiej późno, niż nigdy. Słuchałaś głosu serca. Ty tylko ze Szwarcem możesz być szczęśliwa.
— O tak, tak!