Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 230.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gła; tylko wiem, że wieczorem tego dnia znów ją widziałam we łzach. A widzi pan?
— Czegóż to wszystko dowodzi?
— Że jej niełatwo zrzec się myśli o Szwarcu. Co tam zaszło? co tam zaszło, że jego niema?
— A gdyby był?
— Nie poszłaby za Pełskiego!
— Żartuję sobie z tego „nie poszłaby”.
— Bo pan ze wszystkiego żartujesz... Ale Szwarc? Czy to szlachetnie z jego strony tak ją opuścić?
— Kto go tam wie, co on myśli robić!
Malinka odpowiedziała z mocą:
— On sam powinien wiedzieć i cokolwiek zamierza, nie ukrywać tego przed nią.
— On nie ma czasu, pracuje.
Tegoż dnia Malinka przekonała się jednak, że Szwarc nie siedzi tak pilnie w domu, jak o tem rozpowiadał Augustynowicz. Wyszedłszy z matką na ulicę, spotkała go idącego z jakimś młodym człowiekiem. Nie spostrzegł ich, Malinka