Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 186.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzyła okno i, wparłszy głowę na dłoni, zapatrzyła się w szeroką wyiskrzoną noc letnią. Po jej twarzy płynęły ciche łzy; złoty warkocz spadał poplątany na piersi, księżyc biegał po jej czole i srebrzył białość ubioru.