Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 183.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

urokiem kobiety rozkochanej. Gdyby miała gwiazdę we włosach, mogłaby ujść po prostu za anioła, może nawet miała koło głowy aureolę, jaką daje miłość, ale dla Szwarca nie była aniołem, ani nie miała aureoli.
Dotknął jednak ustami jej ręki.
— Siądź, Heleno, koło mnie i słuchaj — mówił. — Dawno nie byłem u ciebie, a chciałbym, żeby wróciła między nami dawna swoboda i dawne zaufanie.
Zrzuciła okrycie i kapelusz, ręką poprawiła włosy i siadła, milcząc. Wielka niespokojność malowała się na jej twarzy.
— Słucham cię, Józefie.
— Cztery lata już, jak umarł Gustaw, który powierzył mi ciebie. Spełniałem dane mu przyrzeczenia, jak mogłem i umiałem, ale stosunek nasz nie był taki, jak być powinien. To się musi zmienić, Heleno...
Potrzebował odetchnąć, miał wydać wyrok na siebie.