Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 179.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przygotowywał się do przyjęcia Heleny, a przewidywał, że niemało go to kosztować będzie. Niemasz nic wstrętniejszego, jak niekochanej kobiecie mówić, że się ją kocha. Jest to jedna z najmniej możebnych hipokryzyi dla prawdziwie męskiej natury. Szwarc kochał ongi Helenę, ale ją przestał kochać, jeszcze zanim się opatrzył, jak i ile przywiązywał się do Luli. Gdy się opatrzył, miewał chwilę słabości; tę nową miłość czuł; a bał się o niej myśleć i przyznać. Gdy serce zagłośno gadało, mówił doń: milcz! i zatykał uszy, bojąc się własnych możliwych postępków i własnych na przyszłość postanowień. Nie było to z nim zgodne i długo trwać nie mogło. Wypadkiem Augustynowicz z właściwym sobie cynizmem rzucił mu w oczy tą miłością. Dalsza ucieczka była już niepodobną, Szwarc stanął do walki i wyszedł z niej... do Heleny.
Ale nie wyszedł bez śladów walki. Miał gorączkę we krwi i nie mógł myśleć spokojnie. Rozmaite obrazy małych a drogich wspomnień przychodziły mu na pa-