Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 124.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawsze płacił za kwiaty, on też kazał tu dać kratę.
— Ten pan także już tu mieszka; rok temu, jak go pochowali — odpowiedział Szwarc.
Stróż kiwnął głową, jakby chciał powiedzieć: „I ty tu zamieszkasz”.
— Albo to co, proszę pana? W tamtem mieście kłopoty i umartwienia, a tu jak kto przyjedzie, to i leży spokojnie. Ja sobie nieraz myślę: coby ta Panu Bogu przyszło mizerować jeszcze duszę na tamtym świecie. Mało to człek tu ucierpi!
Po chwili Helena skończyła modlić się, Szwarc znów podał jej rękę. Szwarc był milczący, widocznie ciążyło mu coś na sercu; chcący czy niechcący powiódł Helenę inną, niż poprzednio, drogą. Nagle, blizko już bramy, wskazał ręką jedną z mogił i rzekł zimnym jakimś głosem:
— Patrz, Heleno, oto ten człowiek kochał cię za życia więcej, niż Potkański, a jednak ani wspomniałaś o nim.
Dzień pochylał się już cokolwiek; Helena rzuciła okiem na przedmiot, który ukazywał jej Szwarc. Na mogile stał czar-