Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 120.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chu. Przechodząc koło Szwarca, przymrużył jedno oko, co miało znaczyć, że w tej chwili kontent jest ze świata i porządku ziemskiego.
Szwarc pytał Heleny o Augustynowicza.
— Znam go, choć nie wiem, jak się nazywa; gdy zmarł Kazimierz, widywałam go blizko siebie, potem jakoś mi znikł z oczu.
— Jest to najzdolniejszy urwis, jakiego znam — dorzucił Szwarc. — Ale, mówił mi, że kochał się w mojej pani.
— A ty dlaczego mi to mówisz?
— Bez celu; dziwna rzecz jednak, jak wszyscy lgną do ciebie.
— Bo też, mój drogi Józefie, to jedno przyniosłam z sobą na świat. Nie uwierzysz, jak smutno płynęły mi lata dzieciństwa. Nie znasz mojej historyi? Chowałam się w domu zamożnym... gdzie pan domu opiekował się mną, jak własnem dzieckiem... Po jego śmierci dokuczano mi tam wszelkiemi niegrzecznościami, aż nakoniec uciekłam stamtąd i wyjechałam do Kijowa, gdzie jeden bardzo stary i bar-