Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 097.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kieś zimno, jakby od trupa; żółtawy odcień świtał mu z czoła, które zdawało się być woskowem. Wargi miał białego koloru; zarósł, ciemne włosy, broda i wąsy rysowały się przy owej bladości prawie czarno. Wyglądał, jak człowiek, który przebył długą chorobę, a na twarzy osiadła mu pewność siebie i rozpaczliwa jakaś rezygnacya.
Szwarc trochę zdziwiony, trochę zmięszany, nie wiedział od czego zacząć. Gustaw wyprowadził go z kłopotu.
— Szwarc! — mówił Gustaw — przychodzę do ciebie z prośbą. Niegdyś przyrzekłeś mi nie widywać Potkańskiej, cofnij to przyrzeczenie.
Szwarc wykrzywił twarz rodzajem przymusu. Nie w smak mu była rozmowa w tej materyi; więc odpowiedział tylko:
— Nie zwykłem nie dotrzymywać słowa.
— Tak — odrzekł spokojnie Gustaw, — ale tu jest zupełnie co innego. Gdybym umarł np., przyrzeczenie nie obowiązywałoby ciebie, a ja, widzisz, jestem chory, bar-