Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0986.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie daj też, Panie Jezu, abym ja waszym mościom krzywdy w gospodarstwie czynił i k’sobie wszystko ogarnął. W tem panienka za mną poświadczy, bo wie, iżebym wolał zczeznąć sto razy, niźli jej nierzetelne oczy pokazać... Na gospodarstwie tyle się znam, ilem się w Zgorzelicach napatrzył, ale tak miarkuję, że więcej tu trzeba toporem i mieczem, niż pługiem gospodarzyć. I to wszystko wielce mi jest po myśli, jeno że, przecie, tak... niby tu zostać...
— To i co? — zapytał Zbyszko. — Czego się ociągasz?
A Hlawa zmieszał się wielce i tak dalej, zająkając się, mówił:
— Niby, że jak panienka odjedzie, to z nią wszyscy odjadą. Wojować dobrze, i gospodarzyć też, ale tak samemu... bez nijakiej pomocy... Okrutnieby mi się tu cniło bez panienki i bez... tego, jako właśnie chciałem rzec... i jakoże panienka nie sama jeździła po świecie... to jakby mi tu nikt nie pomógł... to nie wiem!...
— O czem ten chłop gada? — spytał Maćko.
— Rozum macie bystry, a niceście nie pomiarkowali — odrzekła Jagienka.
— Bo co?
A ona, zamiast odpowiedzi, zwróciła się do giermka:
— A jakby tak Anula Sieciechówna z tobą ostała — wytrzymałbyś?
Na to Czech grzmotnął się do jej nóg, aż kurz powstał z polepy.