Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0985.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ka palcami, poczem zwracając swą siwą, podobną do wilczej głowę w stroną Maćka i Zbyszka, dodał:
— Na Niemców wasze moście mnie weźcie — to moja służba.
I miał słuszność. Przysporzył on niemało bogactwa Jurandowi, ale tylko drogą wojny i łupu — nie gospodarstwem.
Więc Jagienka, która przez czas tej rozmowy namyślała się, co ma powiedzieć, rzekła znów:
— Tuby się patrzył człek młody, a nie bojący, bo zaś ściana krzyżacka obok; taki powiadam, coby się przed Krzyżakami nie tylko nie chował, ale jeszcze ich szukał, więc tak myślę, że nie przymierzając, Hlawa — w sam razby się do tego nadawał...
— Obaczcie, jak to uradza! — rzekł Maćko, któremu, pomimo całej miłości do Jagienki, nie chciało się w głowie pomieścić, by w takiej sprawie zabierała głos niewiasta, a do tego dziewka przetowłosa.
Ale Czech podniósł się z ławy, na której siedział, i rzekł:
— Bóg na mnie patrzy, że radbym z panem Zbyszkiem na wojnę iść, bośmy już razem trocha Krzyżaków wyłuskali — i jeszczeby się zdarzyło. Ale jeśli mam zostawać, tobym tu został... Tolima mi przyjaciel i on mnie zna... Ściana krzyżacka obok, to i co? To właśnie! A obaczym, komu się somsiedztwo wpierw uprzykrzy! Miałbym się ja ich bać, to niech oni się mnie boją.