Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0968.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spisywał. Był naprzód bednarz tutejszy, możny mieszczanin, Niemiec, mający dom w Malborgu, który w końcu rzekł: „Bym mógł waszemu królowi i królestwu w czem się przysłużyć, nietylkobym majętność, ale i głowę oddał." Odprawiłem go, myśląc, że Judasz. Ale potem przychodzi ksiądz świecki z pod Oliwy, prosi o brata i tak powiada: „Prawda li to, panie, że na naszych pruskich panów wojną nastąpicie? Bo wiedzcie, że tu już cały naród, gdy mówi: „Przyjdź Królestwo Twoje," to o waszym królu myśli." Było potem o synów dwóch szlachty, co na lennych ziemiach wedle Sztumu siedzą; byli kupcy z Gdańska, byli rzemieślnicy, był, który dzwony w Kwidzyniu leje, była różnych ludzi kupa — i wszyscy gadali to samo.
Tu przerwał pan z Maszkowic, wstał, obaczył czy za drzwiami nikt nie podsłuchuje, i wróciwszy, kończył przyciszonym nieco głosem:
— Długom ja o wszystko wypytywał. Nienawidzą w całych Prusiech Krzyżaków i księża i szlachta i mieszczanie, i kmiecie. I nienawidzi ich nietylko ten naród, który naszą, alibo pruską mową mówi, ale nawet i Niemcy. Kto musi służyć, służy — ale zaraza każdemu milsza, niż Krzyżak. Ot, co jest....
— Ba, ale co się to ma do krzyżackiej mocy, — rzekł niespokojnie Maćko.
A Zyndram pogładził dłonią swoje potężne czoło, pomyślał chwilę, jakby szukał porównania, a wreszcie uśmiechnął się i zapytał: