Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0664.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeszcze ci ślepia nie obeschły po płakaniu za Hlawą, a teraz się już szczerzysz?
Więc Czech spojrzał na jej różaną twarz, i widząc, że rzęsy ma jeszcze mokre, zapytał:
— Po mnieście płakali?
— Ej, nie! — odrzekła dziewczyna: — jeno się bałam i tyla.
— Przecieście szlachcianka, a szlachciance wstyd. Pani wasza nie tak bojąca. Cóż się wam tu mogło złego przygodzić, w dzień i pomiędzy ludźmi?
— Mnie nic, ale wam.
— A powiadacie przecie, że nie po mnieście płakali?
— Bo nie po was.
— A zaś czemu?
— Ze strachu.
— A teraz się nie boicie?
— Nie.
— A zaś czemu?
— Boście wrócili.
Na to Czech spojrzał na nią z wdzięcznością, uśmiechnął się i rzekł:
— Ba, takim sposobem możnaby do jutra gadać. Okrutnieście chytrzy.
— Nie śmiejcie się ze mnie — odpowiedziała zcicha Sieciechówna.
Jakoż można ją było prędzej o wszystko inne, jak o chytrość posądzić, i Hlawa, który sam był pachołek przebiegły, rozumiał to dobrze. Rozumiał również, że dziewczyna lgnie do niego z ka-