Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0167.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

załem sianem dla was wymościć. Amylejówka podarowała też pierzynę zacną, jeno nie wiem, czy na niej od gorąca wyleżycie. Pojedziemy wolno, razem z księżną i dworem, żeby wam starunku nie zbrakło. Potem oni nawrócą na Mazowsze, a my do siebie — i pomagaj Bóg!
— Niechbym tyle pożył, by grodek na nowo wznieść — rzekł Maćko — bo to wiem, że po mojej śmierci nie wiele ty będziesz o Bogdańcu myślał...
— Co nie miałbym myśleć?
— Bo ci będą w głowie bitki i kochanie.
— A wam to nie była w głowie wojna? Właśnie, żem sobie już całkiem wymiarkował co mam czynić — i pierwsza rzecz grodek z mocnej dębiny zbudujem, a rowem każemy okopać na porządek.
— Tak-że myślisz? — spytał zaciekawiony Maćko. — No, a jak grodek stanie? Gadaj!
— Jak grodek stanie, dopieroż na dwór książęcy do Warszawy albo do Ciechanowa pojadę.
— Po mojej śmierci?
— Jeśli prędko zamrzecie, to po waszej śmierci, ale wprzód was godnie pochowam; a jeśli Pan Jezus da wam zdrowie, to w Bogdańcu ostaniecie. Mnie księżna obiecała, że tam pas rycerski od księcia dostanę. Inaczej nie chciałby się ze mną Lichtenstein potykać.
— To potem do Malborga wyruszysz?
— Do Malborga, albo choćby na kraj świata, byle tylko Lichtensteina dostać.