Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0117.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

hełmu zedrzeć — ale gdyby i on był z daleka wołał, iże jest posłem, tedybym go był w spokoju ostawił.“
Podobały się te słowa rycerzom, którzy przez życzliwość dla młodzianka tłumnie się na sąd zgromadzili, i zaraz podniosły się liczne głosy:
— Prawda! czemu nie wołał!
Lecz twarz kasztelana pozostała posępna i surowa. Nakazawszy obecnym milczenie, sam także przez chwilę milczał, poczem utkwił w Zbyszka badawcze źrenice i zapytał:
— Możeszli na mękę Pańską przysiądz, żeś płaszcza i krzyża ni widział?
— Nijak! — odpowiedział Zbyszko — żeby ja krzyża nie widział, to myślałbym, że to nasz rycerz, a w naszego przeciebym nie godził.
— A jakoż mógł się inny Krzyżak pod Krakowem znajdować, jeśli nie poseł, albo nie z poselskiego pocztu?
Na to nic nie rzekł Zbyszko, bo nie było co rzec. Dla wszystkich było rzeczą aż nazbyt jasną, że gdyby nie pan z Taczewa, to w obecnej chwili leżałby przed sądem nie pancerz posła, ale sam poseł z przebitą na wieczną hańbę narodowi polskiemu piersią — więc ci nawet, którzy z całej duszy sprzyjali Zbyszkowi, zrozumieli, że wyrok nie może być dla niego łaskawy.
Jakoż po chwili kasztelan rzekł:
— Iżeś w zapalczywości swojej nie pomyślał w kogo bijesz i czynił bez złości, przeto ci Zbawiciel nasz to policzy i daruje, ale ty się nieboże