Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0071.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  65  —

raz ja ci będę ślubował i znajdę cię, byleś posłować przestał.
Lecz Powała, któremu serce poczęło również zapływać krwią rzekł:
— To potem. Niech teraz księżna przemówi za wami, bo inaczej gorze chłopcu.
To rzekłszy, pojechał za Krzyżakiem, zatrzymał go i przez czas jakiś rozmawiali z ożywieniem. I Maćko i Zbyszko zauważyli, że rycerz niemiecki nie spoglądał jednakże na Powałę z twarzą tak dumną, jak na nich i to ich do większej jeszcze złości przywiodło. Po chwili Powała zawrócił ku nim i poczekawszy chwilę, by się Krzyżak oddalił, rzekł im:
— Mówiłem za wami, ale to nieużyty człek. Powiada, że tylko w takim razie się nie poskarzy, jeśli uczynicie to, czego będzie chciał.
— Czego chce?
— Powiedział tak: „Ja zatrzymam się, by księżnę mazowiecką powitać; niech nadjadą, niech zlezą z koni, niech zdejmą hełmy i z ziemi z gołemi głowami mnie proszą“.
Tu spojrzał Powała bystro na Zbyszka.
Po chwili dodał:
— Ciężko to ludziom szlachetnego rodu, rozumiem, ale muszę cię przestrzedz, że jeśli tego nie uczynisz, kto wie, co cię czeka; może katowski miecz.
Twarze Maćka i Zbyszka uczyniły się jakby kamienne. Nastało znów milczenie.
— No i co? — spytał Powała.