Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 333.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak było, czuł pewną wdzięczność dla tego bogacza, który mu powiedział, że wchodzi w jego położenie, choć w nie nie zajrzał — i którego wspaniała miłosierność szła cała z kieszeni, nie z serca.
— Dobry pan — myślał — inny byłby mnie dopiéro zbuzował! a on jeszcze... Oj! głupi ja, głupi! żeby się téż na takie pośmiewisko ludzkie wystawić... A no, niema innéj rady, trzeba Scholasię przewieźć do szpitala. Pójdę, najmę za te pieniądze karetę; w taki mróz dorożką nie sposób...
Nie tracąc czasu, pobiegł do szpitala rozpytać o warunki umieszczenia choréj, a potém do zakładu najmu karet i powozów.
W kantorze za stołem siedział wypomadowany młodzieniec i zapisywał adres jakiegoś jegomościa, który tak wyglądał, jakby się na cały świat gniewał i ciągle kichał.
— A co tam? — zapytał młody człowiek Antoniego, podnosząc oczy z nad księgi.
— Przyszedłem, proszę pana, po karetę.
— Na kiedy i na którą godzinę?
— Na dzisiaj, proszę pana, a może ta być i za pół godziny?
Wynajmujący popatrzył w książkę.
— Dobrze. Jaki adres?
Antoni wymienił nazwę ulicy i numer domu.
— A dla kogo?