Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 312.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oto dziś rano szedłem przez podwórze, na którem odbywała się licytacyja. Mijałem spokojnie gromadkę ludzi skupionych dokoła stołu w chwili, gdy komornik wołał donośnym głosem:
— Lampa salonowa z bronzowym postumentem, rezerwoarem z mlecznego szkła i takimże kloszem. Pół rubla! kto da więcéj?
Spojrzałem mimowoli i zaledwiem nie krzyknął. To była nasza lampa!... zestarzała, zniszczona — ale ta sama.
W gromadce licytujących zapanowało chwilowe milczenie. Nie znajdował się jakoś amator.
— Rubla! — zawołałem, przeciskając się pośpiesznie ku stołowi.
Spojrzano na mnie. Nowy współzawodnik dodał drugim bodźca.
— Półtora! — zawołał ktoś z boku.
— Dwa! — odrzuciłem śpiesznie.
— Półtrzecia!
— Trzy!
— Cztery!
Mój przeciwnik opasły żyd z grubemi wargami zaczął się zapalać! Wziął mnie zapewne za amatora i znawcę starożytności, którego wprawne oko poznało cenną wartość téj rzeczy.
Doszliśmy do ośmiu rubli. Mnie ogarniała rozpacz prawie. Miałem ich wszystkiego dziesięć w kieszeni, a działo się ze mną coś dziwnego na myśl, żeby ta relikwia mojéj przeszłości, tak nie-