Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 289.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

po obu krańcach téj masy — i są albo święte, jak moja matka, albo demoniczne jak ona.
— Och! — wykrzyknął znów, przerywając sobie z żalem — moja matka! moja biedna matka!
Zakrył twarz rękami i widziałem łzy sączące się zwolna przez jego wychudłe palce. Ja sam miałem oczy wilgotne. Nastała długa chwila milczenia.
— Cios, który we mnie uderzył — opowiadał daléj Eugenjusz — był wyjątkowym i straszne sprowadził skutki. Gdyby mi śmierć była zabrała kochankę, byłbym cierpiał, modlił się do niéj i żył jakąś poza ziemską nadzieją. Gdyby mnie było płoche dziewczę zraniło niestałością, byłbym przebolał i zapomniał, ale paść tak ofiarą wyrafinowanéj kokieteryi, posłużyć za lekarstwo na nudę wystygłemu sercu, za igraszkę niespokojnéj wyobraźni, mieć to sobie wypowiedzianem wręcz z taką przerażającą szczerością, zostać tak sponiewieranym, odartym ze wszystkich marzeń, nie módz zachować na pociechę ani jednego wspomnienia, któreby się nie stało piekłem — o! to było z czego zwaryjować! Ja nie zwaryjowałem — gorzéj — rozpiłem się. Stało się ze mną, jak z kamieniem, co im z większéj wysokości spada, tém szybciéj w przepaść leci i nie oprze się aż dna dosięże.
Pamiętam dobrze moje wytrzeźwienie po pierwszéj pijanéj nocy. Ranek mglisty, blady, istny wy-