Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 265.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chwilka rozmowy samnasam w gabinecie, chwila rozkoszna, kiedy jéj rączka spoczywała w moich dłoniach, a oczy odpowiadały na te pytania nieme, co drżą na ustach i w piersiach falują, dźwięków sobie nie szukając, bo im tego nie trzeba.
Ach! gdy słowo „kocham” raz padnie między serc dwoje, już się one rozumieją milczeniem i nawet wśród ludzi rozmawiać mogą tym alfabetem tajemniczym, w którym lada zmiana głosu, lada drgnięcie ust czy powiek, tyle wypowiada, a do którego klucz tylko miłość daje.
Ona wprawdzie nie powiedziała mi nigdy ustami tego czarodziejskiego słowa, ale mi nawet przez myśl nie przyszło dopomnieć się o to. Wszak wszystko dowodziło, że mnie kocha.
Zajęcia moje i studyja nic na tem nie cierpiały, żem się stał trochę światowcem z konieczności, — zdrowie chyba, bo pracowałem po całych nocach. Miłość — teraz, gdym jéj uwieńczenie widział — zamiast odrywać mnie od pracy, dodawała mi bodźca. Miałem teraz cel podwójny przed sobą i dążyłem do niego z podwójnym zapałem. Wszystko mi szło łatwiéj, żadna trudność mnie nie zniechęcała, byłem silny mojém szczęściem i nadzieją.
Obiecywałem sobie, że za lat dwa dostanę upragnioną katedrę.., a wtedy — ach! wtedy nie będzie już żadnych przeszkód na drodze do mego raju.