Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 257.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cząco, wtedy niechaj co prędzéj spuszcza oczy ku ziemi i nigdy już ich na nią nie podnosi, albo niech zapomniawszy o wszystkiem, dąży ku niéj, jeśli mu ona rzuci z góry słowo nadziei i zachęty: Excelsior!
Głos mi drżał, gdy tych słów domawiałem; ogień płonął w moich piersiach i w oczach.
Umilkłem — ona milczała także. Dokoła nas za to było gwarno, rozmawiano, śmiano się i nikt na szczęście o przerwaniu naszego sam na sam nie myślał.
— Jak jednak pogodzić ze sobą te dwie sprzeczności — odezwała się pierwsza ona, patrząc na mnie przenikliwie. — Marzyciel pana tak niesłychanie ostrożny i oględny, jest przecież bardzo łatwowiernym.
— Łatwowiernym?
— Naturalnie — tego rodzaju ludzie, jak on nie zwykli poprzestawać na słowie... im trzeba zaraz dowodu, czynu; tymczasem pan powiadasz, że pewnością dla ciebie byłby ten wyraz zachęty, to Excelsior! A gdyby gwiazda chciała panu los Ikara zgotować?
Krew uderzyła mi do twarzy.
— Pani przypuszczasz, że otworzyłbym moje serce kobiecie, którąbym za zdolną do czegoś podobnego uważał! — zawołałem zapominając o wszelkich przenośniach. — Nie! cień podobnéj wątpliwości zamknąłby mi usta na zawsze, wszak powiedziałem już pani, co mi je dziś rozwiązało.