Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 245.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podchwyciłem — a na dowód śmiem panią prosić do drugiego kontredansa.
— Mocno żałuję, ale jestem już zamówioną do wszystkich, a nawet do tych, które wcale nie nastąpią — odpowiedziała zupełnie innym, obojętnym tonem.
Przygryzłem wargi, zły, żem złamał dane sobie słowo i to jeszcze napróżno. Milczeliśmy chwilę. Ona zsuwała i rozsuwała wachlarz, przypatrując mu się uważnie, wreszcie nie podnosząc oczu, rzuciła mi niedbale zapytanie:
— Dlaczego pan tak dawno tutaj nie byłeś?
— Miałem dużo pracy.
— Czy tylko nad nauką?
— Jakto? pani!
— O! nie!... Myślałam, żeś pan pracował także i nad sobą.
I znowu w głosie jéj zadźwięczał ten dziwny nacisk, spotęgowany jeszcze przelotnem z poza rzęs wejrzeniem.
Czułem, że mnie odgadła, ale draśnięty w miłości własnéj poznać jéj tego po sobie nie dałem.
— W téj pracy, pani, nie ustaję nigdy — rzekłem spokojnie. — Zawsze to przyjemnie być panem i władcą.. choćby samego siebie.
— Och! naturalnie! — potwierdziła niedbale, a wstając, dodała:
— Możebyśmy przeszli do salonu? Czy pan dobrze tańczysz walca? — zagadnęła, gdy wyszu-