Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 239.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przedmiot taką jak ona kobietę, mogła się stać dla mnie klęską... Zakochać się bez wzajemności, a o téj ani marzyć śmiałem, ani jéj nawet — co dziwniejsza — pragnąłem, znaczyło to samo, co stracić spokój i równowagę wewnętrzną, tak koniecznie mi potrzebne teraz, gdy stałem jakby na wyłomie, wywalczając sobie przyszłość, gdy każde zboczenie ze zdobytego już stanowiska, każde zapatrzenie się w inną stronę, niż w ten cel, do którego dążyłem, groziło mi porażką. Ja zaś musiałem wyjść zwycięzcą z życiowego boju... przysiągłem to konającemu ojcu! Trzeba więc było uciekać, wyrwać się z tego zaczarowanego koła, póki czas! a że czas był jeszcze wtedy, to czułem; inaczéj, czyżbym zdołał tak dokładnie zgłębić otwierającą się przedemną przepaść, jak ją wtedy zgłębiłem.
Przez cały tydzień byłem dość spokojny, zadowolony nawet z mego postanowienia, ale gdy nadszedł dzień przyjęcia u kolegi i wybiła godzina, w któréj zwykle wybierałem się na nie, hart mój zmiękł nieco.
Pomiędzy stronnicami księgi, nad którą zasiadłem, giętka jéj postać przesuwała się drażniąco budząc we mnie tęsknotę za jéj głosem, spojrzeniem, uśmiechem, nawet za szelestem wachlarza, będącym zwykłym akompanjamentem naszych rozmów, „tylko raz, ten raz jeden, ostatni,” szeptała mi pokusa. Zatykałem uszy, ale na cóż się to zda, kiedy ten głos nawet głuchoniemy usły-