Przejdź do zawartości

Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 212.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nych przesuwając włosach — oto, że i ta słaba iskra talentu, jaką posiadałem, tlić się we mnie przestała. Snać blizką już końca ta farsa mego życia, skoro wszystkie światła, które jéj przyświecały, pogasły. Ostatnia scena odegra się po ciemku! Ale nic nie szkodzi, widzów i tak mieć nie będzie.
— Zkądżeż to nowe zwątpienie?
— Zkąd? zaraz się pan dowiesz. Miewałem ja chwile duchowéj posuchy, takie, że dwóch myśli skleić ze sobą nie byłbym potrafił; lecz nie trwożyłem się niemi, bom wiedział, że po każdym takim zastoju następowała reakcya. Dziś również, po wielu tygodniach bezczynności napadła mnie prawdziwa gorączka do pisania... czułem żywiéj pulsujące tętna. Natłok myśli skronie mi prawie rozsadzał. Zwykle dawniéj w podobnych chwilach coś dobrego z pod pióra wypływało, gdy tymczasem dziś... nędza! nędza! że spojrzeć nie warto.
Mówiąc to, z gniewem prawie chwycił leżący z boku do połowy zapisany arkusz i pogardliwie rzucił go na ziemię.
Ruchem tym odsłonił jakiś przedmiot, dotąd pod papierem ukryty.
Był-to wachlarz.
Zrazu chciał go prędko schować, ale spostrzegłszy, że oczy moje ciekawie na nim spoczęły, kiwnął tylko głową, jakby mówiąc, „co mi