Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 143.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

może, gdy wszedł pan Ewaryst z twarzą dziwnie rozjaśnioną.
— Patrz! — zawołał jeszcze w progu — ta poczciwa bankierowa Y., któréj mnie wczoraj przedstawiono, przysłała mi sto guldenów na mój zakład i pisze, że chciałaby porozumieć się ze mną w téj kwestyi i...
— Prosi cię na podwieczorek! — przerwał przyjaciel.
— A tak, na podwieczorek, który dla ciebie wydaje. Kochane moje chłopcy! Może im się co dobrego ztąd zawiąże!
Uczony popatrzył chwilę na swego starego druha i nic nie mówiąc, położył pióro. Pokazuje się więc, że bankierowa Y. dobrze zrobiła, że nie kazała swemu lokajowi czekać na odpowiedź.
W niespełna godzinę potém jakiś głos minorowy ozwał się za drzwiami.
— Czy można wejść?
— Proszę — odpowiedział uczony, zamykając książkę, którą dopiéro co otworzył.
Właścicielem minorowego głosu był nie kto inny, jak Anatol Wiesław. Postawa jego zdradzała pewien uroczysty nastrój ducha, a w dłoniach obciągniętych blado liliowemi rękawiczkami trzymał dwa tomy swoich poezyi w blado różowych okładkach.
— Panie! — przemówił z właściwą sobie godnością — hołd, który ci wczoraj w obec świata złożyłem, nie zadawalnia mnie jeszcze. Pragnę