Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 119.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zkądżeby znów Emeryt był z nim w takiéj przyjaźni!
— Ten to pewno taki sam Emeryt jak on. Zajechał prosto do niego i ciągle razem siedzą — rzekła dama zwana panią sędziną, która zawsze najdokładniéj wiedziała, co wszyscy goście w X. robią.
— Jednak oprócz niego nie widzieliśmy dziś żadnéj obcéj twarzy — zauważył pan Gustaw, rad, że może poprzéć pannę Martynę.
— Zaraz się dowiemy! — zawołała z tryumfem doktorowa — przypominam sobie, że portret jego był w tegorocznym kalendarzu. Władeczku, podajno kalendarz.
Jeden rzut oka na drzeworyt przekonał towarzystwo o trafności domysłu pięknéj ukrainki. Były to te same, spokojne, regularne rysy, to samo rozumne, przenikliwe spojrzenie, ta sama twarz już niemłoda, ale pełna życia, jaką dziś obok tabaczkowéj postaci Ewarysta widziano.
— Proszę, ktoby się spodziewał!
— Emeryt w przyjaźni z wielkiemi ludźmi, no, no.
— Teraz, moi państwo — zaczął doktor, gdy się nieco uciszyło — nie można przecież udawać, że nie wiemy, kogo u siebie mamy.
— Nuturalnie![1] naturalnie!
— Uważaliście państwo, co „Czas” pisze, jak Kraków żałuje, że go nie może należycie ugościć

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być Naturalnie.